***
**
*
Iwao wchodząc po schodach czuł na sobie ciekawskie spojrzenia. A wszystko za sprawą teczki w jego ręce. Jak licealiści zdążyli zauważyć, od początku pracy w szkole, nie nosił ze sobą nic prócz dziennika. Pod salą stała już cała klasa. Włącznie ze spóźnialskimi. Yoshi posłał mu pytające spojrzenie, lecz zignorował je, otwierając drzwi.
- Dzień dobry – witali się uczniowie,
wchodząc do sali, i zajmowali swoje miejsca.
- Dzień dobry – odpowiedział, gdy wszedł,
jako ostatni. Na blat biurka położył dziennik i teczkę. Uśmiechnął się
zadowolony, aczkolwiek w oczach nastolatków wyglądał na złowrogi. Nikt nie
ważył się spóźniać na jego zajęcia – Dziś przekonamy się ile zapamiętaliście z
ostatnich lekcji - ściągnął płaszcz, przewieszając go na oparcie krzesła – I
czy udało mi się wbić wam coś do przepełnionych głupotami głów – zakpił,
patrząc wymownie na spóźnialskich. Uważał ich za skończonych idiotów, i nie
ukrywał tego. Skoro musieli zrobić ponad tysiąc pompek, by się czegoś nauczyli
to świadczyło to o nich. On z przyjemnością patrzył na ich cierpienie – Woo…- z
bezdusznej barwy głosu przeszedł na milszy, wyciągając z teczki plik kartek.
Chłopak podszedł do nauczyciela, biorąc od niego kilka testów, jak zdążył
zauważyć. Przyjrzał się im uważnie, mając w nosie co pomyślą sobie inni o jego
swobodnym zachowaniu przy nauczycielu – Możesz je rozdać jak już się
napatrzyłeś, Woo – zakpił z niego – Wybierz w której chcesz być grupie –
powiedział ciszej, popychając go by się ruszył. Usiadł na krześle za biurkiem,
i przyglądał się nastolatkowi, rozdającemu testy. Był usatysfakcjonowany z
postępów w zadaniu. Po ostatnim pocałunku Yoshi zachowywał się jak… Yoshi.
Mówił, co mu ślina na język przyniosła. Chwilami gadał takie głupoty, że sam
śmiał się z niego. Ten, oczywiście, rumienił się zażenowany, a on nie potrafił
oderwać od niego wzroku – A czy B?- zapytał gdy Yoshi podszedł po resztę
testów.
- Emm…?- uśmiechnął się do mężczyzny – A
mogę najpierw zobaczyć?
- Udam, że nie słyszałem, Woo – odparł
rozbawiony, ignorując dociekliwe spojrzenia uczniów - I pospiesz się, Woo - pogonił
go machnięciem.
Gdy rozdał wszystkim testy w dłoni zostały
mu dwie kartki. Jedna z grupy „a”, a druga z grupy „b”. Przekalkulował szybko,
którą wybrać. Podniósł obie dłonie, i posłał pytające spojrzenie mężczyźnie. Iwao
wcześniej wkurwiłby się na tak spontaniczne zachowanie w jego obecności. Obecnie
był w wyśmienitym chmurze. Parsknął kpiąco pod nosem. Pozwolił mu wybrać grupę, a on
pyta go o zdanie. Kiwną głową na lewą dłoń. Yoshi skinął w odpowiedzi, i zajął
swoje miejsce.
W sali panowała taka cisza, że słychać
było tylko skrobanie długopisów. W tym czasie pozwolił sobie na uzupełnienie
dziennika. Pan dyrektor krytykował jego lekceważące podejście do pracy. Uczył
ich, czy to nie wystarczy?
Fakt, może nie przywiązywał uwagi do
prowadzenia dziennika, ale nie widział takiej potrzeby. Zniknie jak tylko
wykona swoje zadanie. Więc, po co miał sobie zawracać głowę drobnostkami?
Uniósł wzrok, słysząc szmery.
- Oddać kartki – rozkazał swoim
bezwzględnym głosem.
Myśleli, że puści im to płazem?
- Już nie będziemy…- próbował przekonać
jeden ze złapanych na ściąganiu.
- Mam wam to przeliterować, abyście zrozumieli?-
przerwał szydząc z ucznia
- Nie – powiedział zrezygnowany.
Na pytanie odpowiedział tylko ze strachu. Bo oczywiste było, że nauczyciel nie
oczekuje odzewu z ich strony. Zabrał test kolegi z ławki, i poszedł oddać
nauczycielowi.
Iwao przysunął sobie kartki, i nie sprawdzając
ich skreślił wszystko i wystawił im oceny. Podał je chłopakowi, który nie
musiał patrzyć by zobaczyć, jaki stopień otrzymali. Duże „f” z podpisem
nauczyciela wyróżniało się na dole kartki.
Tym razem ciszę przerwało pukanie do
drzwi.
- Wejść – udzielił zgody na wejście do
klasy. W niektórych momentach, choćby teraz, czuł się jakby był nadal w zamku.
Uczniowie bali się go. Czekali na pozwolenie, i nie pyskowali. Wyszkolił ich, i
chodzili jak w zegarku. Wyjątkiem był tylko Woo. Mu pozwalał na dużo więcej niż
innym. Powodem nie było, już, tylko zadanie, ale… Z ciężkim sercem musiał przyznać,
że roztapiał się lód w jego sercu na widok szczerego i szczęśliwego uśmiechu na
twarzy chłopaka. Mrużył oczy, a na prawym policzku pojawiał się dołeczek. Oh,
tak. Zapominał wtedy o całym świecie.
- Dzień dobry, panie Sawyer – przywitała się
sekretarka szkolna, wchodząc do klasy. Nie odezwał się, czekając na dalszy
ciąg. Kobieta zmieszała się nie słysząc odpowiedzi. Dumnie uniosła głowę, i kontynuowała,
surowszym głosem – Pan dyrektor prosi, aby przyszedł pan do jego gabinetu.
Chodzi o rachunek za pralnie – wyjaśniła, widząc podniesione kpiąco brwi
mężczyzny.
- Rozumiem, że mam wszystko rzucić, bo pan
dyrektor wzywa mnie do siebie?- zakpił bezdusznym głosem. Kobieta, aż cofnęła się
krok – Jeśli pani nie zauważyła to jestem zajęty…- urwał, gdy usłyszał szeptanie.
Morderczy wzrok mówił sam za siebie. Wstał z krzesła prawie je przewracając.
Podszedł do nastolatków, i zabrał im kartki. Czy on już wspomniał, jakimi
bezmyślnymi są ludźmi? Wykorzystali moment, mając nadzieje, że nie usłyszy.
Wkurwił się, bo wśród nich był Yoshi. Zatrzymał na nim rozczarowane spojrzenie,
po czym odwrócił się do kobiety - Podziękujcie pani, bo dzięki niej dostaliście
lufy…
- Nie może tak pan!- oburzyła się
sekretarka, czując się winna.
- I skoro ma pani po drodze, to proszę
zabrać te zakute łby z mojej klasy – dokończył, podchodząc do biurka. Po kolei
skreślał, i wystawiał oceny. Nie zawahał się ani na chwile przy kartce Woo –
Nie chce was widzieć do końca tygodnia – tu wymownie spojrzał na nastolatka,
który patrzył na niego przepraszająco, i mówił bez głośnie „daj mi wyjaśnić”
– Żegnam – obrócił się, bo prawie ugiął się, widząc oczy koloru czarnej kawy.
OooO
- Jak myślisz, kto go bardziej wkurwił?- zapytał
Jonatan przyjaciela. Szli kilka kroków za sekretarką. Poszła po nauczyciela
matematyki, a wraca z czwórką uczniów, którzy zostali złapani na podpowiadaniu
sobie – My czy ona?
Yoshi wyprzedził go, bo nie miał zamiaru z
nim rozmawiać. Przez niego wylądowali na dywaniku u dyrektora, bo zachciało mu
się gadać. Jak skończył pisać test, to mógł trzymać mordę na kłódkę. A tak
zamiast piątki dostał jedynkę! Do tego rozczarowany wzrok nauczyciela sprawił,
że chciało mu się płakać, i… Walić Jonatana po gębie!
W gabinecie siedzieli uczniowie, którzy
ochlapali matematyka, i ich matki. Dyrektor poprosił, aby poczekali na
zewnątrz, by załatwić z nimi sprawę, i mieć ich z głowy. Po wyjaśnieniu panu dyrektorowi,
dlaczego znaleźli się u niego zamiast nauczyciela, za karę do piątku po
lekcjach mieli na dwie godziny iść do kozy.
- Nie jest tak źle, co?- stwierdził Jonatan,
biegnąc za przyjacielem – Ej, co jest?- zapytał, gdy kolejny raz Yoshi go olał.
- Prócz tego, że przez ciebie dostałem
pałę, i wylądowałem w kozie do końca tygodnia?- chyba za często przebywa z
nauczycielem, bo jego głos brzmiał tak samo kpiąco jak mężczyzny. W myślach już
ogarniał jak sobie poradzi ze wszystkim. Jak z chórem mógł sobie odpuścić, to z
pomocy rodzeństwu, i porządkiem w domu nie mógł – Więc odpowiadając na twoje
pytanie. Wszystko jest, kurwa, wyśmienicie!- dodał sarkastycznie, zostawiając
przyjaciela samego.
OooO
Iwao stał oparty łopatkami o ścianę,
patrząc niewzruszony żałosnym wyglądem kobiet. Te przyszły z pretensjami do
dyrektora, gdy otrzymały rachunek z pralni. Oczywiście kazał go zawyżyć, by dać
tym durnym bachorom nauczkę.
- Myśli pan, że mamy taką kwotę na teraz?-
zapytała jedna z matek. Obok niej stał jej syn, na którego patrzała podejrzanie.
Spodziewała się raczej krzyków, i pyskowania, a ten stał, i wlepiał wzrok w
podłogę. Zresztą tak jak pozostała dwójka. Wyglądali jakby chcieli być wszędzie
tylko nie w jednym pomieszczeniu z nauczycielem.
- A myślisz, że ja będę płacił za głupotę
waszych bezmyślnych synów?- zripostował bezlitosnym głosem, zostawiając kulturę za drzwiami.
- Proszę nie obrażać naszych dzieci!-
zbulwersowała się druga, słysząc jak nauczyciel wyraża się o nastolatkach.
- Obrażać?- powtórzył kpiąco – Toż to szczera
prawda jest! Ale czego można spodziewać się po kobiecie, która wydała na świat
takiego cymbała?- bawił się przednio, ale wolał na nich się wyżyć, niż na Woo,
który pewnie przyjdzie mu wszystko wyjaśnić.
- Ten komentarz był niepotrzebny, panie
Sawyer – zwrócił mu uwagę dyrektor – Nikt nie kazał pani synom ochlapywać mrożonym napojem nauczyciela, więc to nie do niego a do dzieci powinny mieć panie pretensje –
mimo, że nie przepadał za mężczyzną to stanął po jego stronie. Powodem nie była
wspólna praca, zgadzał się z nim. Od dawna chodziły słuchy, że drużyna futbolowa
oblewa członków chóru, i znęca się nad słabszymi. Jednak nikt bezpośrednio nie przyszedł
do niego na skargę. I nie ważne jak bardzo pragnął utrzeć im nosa nie miał
dowodów. Matematyk spadł mu z nieba. Na pierwszy rzut oka widać, że nikomu nie
odpuści. Ma to, co powinien posiadać każdy dyrektor. Władzę nad uczniami, i ich
respekt – Pan Sawyer mógł domagać się zwrotu pieniędzy za zniszczone ubrania.
Owszem, przeszło mu to przez myśl. Zrezygnował
jednak z tego pomysłu, bo domyślił się, w jakiej sytuacji finansowej są rodziny
uczniów. Nie okazywał litości. Wiedział, że na to dyrektor nie zgodzi się.
- W tym wypadku, nie mówilibyśmy o trzech
tysiącach, a o dziesięciu – Iwao poparł manipulacje dyrektora, który tym
zagraniem zdobył u niego kilka punktów.
Wszyscy skierowali wzrok na jego ubrania. Prychnął
pod nosem. Dziś był ubrany drożej niż ostatnio. Zresztą nie przejął się ich
oceniającym spojrzeniom.
- Dobrze – wszystkie jednogłośnie przystały na pierwszy pomysł.
Musiały przyznać, że korzystnej będzie dla nich, jeśli zgodzą się zapłacić za
pralnie niż za nowe ubrania.
- Na kiedy potrzebuje pan pieniądze?-
kobieta zapytała łzawym głosem, w myślach klnąc na syna. Połowa ich oszczędności trafi do obcego mężczyzny.
- Na wczoraj – rzekł swoim głosem, odpychając
się łopatkami od ściany. Poprawił poły beżowego płaszcza, ruszając do wyjścia –
Pralnia czeka na odbiór rzeczy – skłamał gładko. Tak się składa, że odebrał je
dwa dni temu, i miał na sobie kaszmirowy sweterek. Idioci! Wyszedł bez słowa.
Tak jak się spodziewał przy samochodzie
stał chłopak. Opierał się o niego plecami, i czekał. Iwao wyciągnął kluczyki z
kieszeni. Nacisnął guziczek, i odblokował drzwi. Obszedł samochód nie
zaszczycając nastolatka nawet spojrzeniem. Wsiadł do auta, a Yoshi wrzucił na
tylne siedzenie plecak, i dopiero wtedy zajął miejsce pasażera.
- Wiesz, że im nie podpowiadałem?- zapytał,
zapinając pas.
Iwao nie odpowiedział. Odpalił silnik, i
wyjechał z parkingu.
- A jakie ma to znaczenie, Woo?- odezwał
się po dłuższej chwili.
- Oceniłeś mnie nie sprawiedliwie –
powiedział z żalem w głosie.
- I musiałeś wpakować swoją chudą dupę do
mojego samochodu, by mi o tym powiedzieć?- zakpił z chłopaka jak to miał w
zwyczaju.
- A co miałem zrobić?
- Zamknąć jadaczkę na lekcji!- syknął.
Chłopak robił mu wyrzuty? Mógł siedzieć cicho. Tym bardziej, że wcześniej dla
przykładu ukarał dwóch uczniów – Odzywając się, okazałeś mi brak szacunku, Woo!-
po co on się tłumaczy?
- Tylko odpowiedziałem na pytanie
Jonatana, i nie dotyczyło ono testu!
- Tylko odpowiedziałem – powtórzył szyderczo,
skręcając w uliczkę prowadzącą do domu nastolatka - Czy ty zamiast mózgu masz
papkę, która zatkała ci uszy, Woo?
- Co, proszę pana?- zapytał mało inteligentnie.
- Słuchasz, co do ciebie mówię durny
chłopaku?- aż spojrzał na nastolatka. Czy nic do niego nie dociera?- Zaraz cię
uderzę, to może wszystkie szare komórki w twoim mózgu zaskoczą!- zacisnął
dłonie na kierownicy, bo naprawdę niewiele brakowało od zdzielenia go po
głowie.
Iwao zahamował pod blokiem nastolatka.
- Eee…?- nie wiedział, co ma odpowiedzieć,
bo wystraszył się groźbą.
- Co się z tobą dzisiaj dzieje, Woo?- a
może chłopak od początku jest zacofany w rozwoju, a jego słodki wygląd odwrócił
jego uwagę?- Wiesz, co? Lepiej zachowaj odpowiedź dla siebie, i wyjdź z
samochodu nim powiem coś, czego nie chcesz usłyszeć.
- A dostanę całusa?- zapytał,
prowokacyjnie zagryzając dolną wargę.
???
- I zarazisz mnie swoją głupotą?- usiadł
bokiem, by patrzeć na swojego ucznia. Ten chłopak naprawdę zdurniał. Złapał go
za brodę, uważając na, ledwo widoczne, siniaki – Jak przemyślisz swoje dzisiejsze
zachowanie to wiesz gdzie mieszkam – odepchnął go – A teraz znikaj, bo mam
ochotę cię jebnąć, by wybić ci głupotę z głowy!- dla potwierdzenia swoich słów,
powiedział je bezdusznym głosem.
Pomogło, bo chłopak wzdrygnął się, i
pisnął. Jednak nim wysiadł pocałował Iwao w policzek i uciekł z samochodu,
zapominając o plecaku.
OooO
Mmmm, rozpływam się. Tylko końcowy komentarz Iwao był naprawdę zbędny. On nie jest w ciąży przypadkiem? Bo jego humorki są gorsze niż kobiet.
OdpowiedzUsuńJednakże tak ogólnie rzecz ujmując... Tę opowiadanie jest wyśmienite, wyborne i takie... Ah!
Opowiadanie - cudo! ;33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weny!
~Jen
Witam,
OdpowiedzUsuńczy nikt tutaj nie zauważa, że Yoshi wsiada do samochodu nauczyciela? To jest trochę podejrzane... wkurzył się na przyjaciela za to wszystko...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia