piątek, 22 kwietnia 2016

*9*






***
**
*

      Iwao wchodząc po schodach czuł na sobie ciekawskie spojrzenia. A wszystko za sprawą teczki w jego ręce. Jak licealiści zdążyli zauważyć, od początku pracy w szkole, nie nosił ze sobą nic prócz dziennika. Pod salą stała już cała klasa. Włącznie ze spóźnialskimi. Yoshi posłał mu pytające spojrzenie, lecz zignorował je, otwierając drzwi.
- Dzień dobry – witali się uczniowie, wchodząc do sali, i zajmowali swoje miejsca.
- Dzień dobry – odpowiedział, gdy wszedł, jako ostatni. Na blat biurka położył dziennik i teczkę. Uśmiechnął się zadowolony, aczkolwiek w oczach nastolatków wyglądał na złowrogi. Nikt nie ważył się spóźniać na jego zajęcia – Dziś przekonamy się ile zapamiętaliście z ostatnich lekcji - ściągnął płaszcz, przewieszając go na oparcie krzesła – I czy udało mi się wbić wam coś do przepełnionych głupotami głów – zakpił, patrząc wymownie na spóźnialskich. Uważał ich za skończonych idiotów, i nie ukrywał tego. Skoro musieli zrobić ponad tysiąc pompek, by się czegoś nauczyli to świadczyło to o nich. On z przyjemnością patrzył na ich cierpienie – Woo…- z bezdusznej barwy głosu przeszedł na milszy, wyciągając z teczki plik kartek. Chłopak podszedł do nauczyciela, biorąc od niego kilka testów, jak zdążył zauważyć. Przyjrzał się im uważnie, mając w nosie co pomyślą sobie inni o jego swobodnym zachowaniu przy nauczycielu – Możesz je rozdać jak już się napatrzyłeś, Woo – zakpił z niego – Wybierz w której chcesz być grupie – powiedział ciszej, popychając go by się ruszył. Usiadł na krześle za biurkiem, i przyglądał się nastolatkowi, rozdającemu testy. Był usatysfakcjonowany z postępów w zadaniu. Po ostatnim pocałunku Yoshi zachowywał się jak… Yoshi. Mówił, co mu ślina na język przyniosła. Chwilami gadał takie głupoty, że sam śmiał się z niego. Ten, oczywiście, rumienił się zażenowany, a on nie potrafił oderwać od niego wzroku – A czy B?- zapytał gdy Yoshi podszedł po resztę testów.
- Emm…?- uśmiechnął się do mężczyzny – A mogę najpierw zobaczyć?
- Udam, że nie słyszałem, Woo – odparł rozbawiony, ignorując dociekliwe spojrzenia uczniów - I pospiesz się, Woo - pogonił go machnięciem.
Gdy rozdał wszystkim testy w dłoni zostały mu dwie kartki. Jedna z grupy „a”, a druga z grupy „b”. Przekalkulował szybko, którą wybrać. Podniósł obie dłonie, i posłał pytające spojrzenie mężczyźnie. Iwao wcześniej wkurwiłby się na tak spontaniczne zachowanie w jego obecności. Obecnie był w wyśmienitym chmurze. Parsknął kpiąco pod nosem. Pozwolił mu wybrać grupę, a on pyta go o zdanie. Kiwną głową na lewą dłoń. Yoshi skinął w odpowiedzi, i zajął swoje miejsce.
W sali panowała taka cisza, że słychać było tylko skrobanie długopisów. W tym czasie pozwolił sobie na uzupełnienie dziennika. Pan dyrektor krytykował jego lekceważące podejście do pracy. Uczył ich, czy to nie wystarczy?
Fakt, może nie przywiązywał uwagi do prowadzenia dziennika, ale nie widział takiej potrzeby. Zniknie jak tylko wykona swoje zadanie. Więc, po co miał sobie zawracać głowę drobnostkami?
Uniósł wzrok, słysząc szmery.
- Oddać kartki – rozkazał swoim bezwzględnym głosem. 
Myśleli, że puści im to płazem?
- Już nie będziemy…- próbował przekonać jeden ze złapanych na ściąganiu.
- Mam wam to przeliterować, abyście zrozumieli?- przerwał szydząc z ucznia
- Nie – powiedział zrezygnowany. Na pytanie odpowiedział tylko ze strachu. Bo oczywiste było, że nauczyciel nie oczekuje odzewu z ich strony. Zabrał test kolegi z ławki, i poszedł oddać nauczycielowi.
Iwao przysunął sobie kartki, i nie sprawdzając ich skreślił wszystko i wystawił im oceny. Podał je chłopakowi, który nie musiał patrzyć by zobaczyć, jaki stopień otrzymali. Duże „f” z podpisem nauczyciela wyróżniało się na dole kartki.
Tym razem ciszę przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść – udzielił zgody na wejście do klasy. W niektórych momentach, choćby teraz, czuł się jakby był nadal w zamku. Uczniowie bali się go. Czekali na pozwolenie, i nie pyskowali. Wyszkolił ich, i chodzili jak w zegarku. Wyjątkiem był tylko Woo. Mu pozwalał na dużo więcej niż innym. Powodem nie było, już, tylko zadanie, ale… Z ciężkim sercem musiał przyznać, że roztapiał się lód w jego sercu na widok szczerego i szczęśliwego uśmiechu na twarzy chłopaka. Mrużył oczy, a na prawym policzku pojawiał się dołeczek. Oh, tak. Zapominał wtedy o całym świecie.
- Dzień dobry, panie Sawyer – przywitała się sekretarka szkolna, wchodząc do klasy. Nie odezwał się, czekając na dalszy ciąg. Kobieta zmieszała się nie słysząc odpowiedzi. Dumnie uniosła głowę, i kontynuowała, surowszym głosem – Pan dyrektor prosi, aby przyszedł pan do jego gabinetu. Chodzi o rachunek za pralnie – wyjaśniła, widząc podniesione kpiąco brwi mężczyzny.
- Rozumiem, że mam wszystko rzucić, bo pan dyrektor wzywa mnie do siebie?- zakpił bezdusznym głosem. Kobieta, aż cofnęła się krok – Jeśli pani nie zauważyła to jestem zajęty…- urwał, gdy usłyszał szeptanie. Morderczy wzrok mówił sam za siebie. Wstał z krzesła prawie je przewracając. Podszedł do nastolatków, i zabrał im kartki. Czy on już wspomniał, jakimi bezmyślnymi są ludźmi? Wykorzystali moment, mając nadzieje, że nie usłyszy. Wkurwił się, bo wśród nich był Yoshi. Zatrzymał na nim rozczarowane spojrzenie, po czym odwrócił się do kobiety - Podziękujcie pani, bo dzięki niej dostaliście lufy…
- Nie może tak pan!- oburzyła się sekretarka, czując się winna.
- I skoro ma pani po drodze, to proszę zabrać te zakute łby z mojej klasy – dokończył, podchodząc do biurka. Po kolei skreślał, i wystawiał oceny. Nie zawahał się ani na chwile przy kartce Woo – Nie chce was widzieć do końca tygodnia – tu wymownie spojrzał na nastolatka, który patrzył na niego przepraszająco, i mówił bez głośnie „daj mi wyjaśnić” – Żegnam – obrócił się, bo prawie ugiął się, widząc oczy koloru czarnej kawy.

OooO

- Jak myślisz, kto go bardziej wkurwił?- zapytał Jonatan przyjaciela. Szli kilka kroków za sekretarką. Poszła po nauczyciela matematyki, a wraca z czwórką uczniów, którzy zostali złapani na podpowiadaniu sobie – My czy ona?
Yoshi wyprzedził go, bo nie miał zamiaru z nim rozmawiać. Przez niego wylądowali na dywaniku u dyrektora, bo zachciało mu się gadać. Jak skończył pisać test, to mógł trzymać mordę na kłódkę. A tak zamiast piątki dostał jedynkę! Do tego rozczarowany wzrok nauczyciela sprawił, że chciało mu się płakać, i… Walić Jonatana po gębie!
W gabinecie siedzieli uczniowie, którzy ochlapali matematyka, i ich matki. Dyrektor poprosił, aby poczekali na zewnątrz, by załatwić z nimi sprawę, i mieć ich z głowy. Po wyjaśnieniu panu dyrektorowi, dlaczego znaleźli się u niego zamiast nauczyciela, za karę do piątku po lekcjach mieli na dwie godziny iść do kozy.
- Nie jest tak źle, co?- stwierdził Jonatan, biegnąc za przyjacielem – Ej, co jest?- zapytał, gdy kolejny raz Yoshi go olał.
- Prócz tego, że przez ciebie dostałem pałę, i wylądowałem w kozie do końca tygodnia?- chyba za często przebywa z nauczycielem, bo jego głos brzmiał tak samo kpiąco jak mężczyzny. W myślach już ogarniał jak sobie poradzi ze wszystkim. Jak z chórem mógł sobie odpuścić, to z pomocy rodzeństwu, i porządkiem w domu nie mógł – Więc odpowiadając na twoje pytanie. Wszystko jest, kurwa, wyśmienicie!- dodał sarkastycznie, zostawiając przyjaciela samego.

OooO

Iwao stał oparty łopatkami o ścianę, patrząc niewzruszony żałosnym wyglądem kobiet. Te przyszły z pretensjami do dyrektora, gdy otrzymały rachunek z pralni. Oczywiście kazał go zawyżyć, by dać tym durnym bachorom nauczkę.
- Myśli pan, że mamy taką kwotę na teraz?- zapytała jedna z matek. Obok niej stał jej syn, na którego patrzała podejrzanie. Spodziewała się raczej krzyków, i pyskowania, a ten stał, i wlepiał wzrok w podłogę. Zresztą tak jak pozostała dwójka. Wyglądali jakby chcieli być wszędzie tylko nie w jednym pomieszczeniu z nauczycielem.
- A myślisz, że ja będę płacił za głupotę waszych bezmyślnych synów?- zripostował bezlitosnym głosem, zostawiając kulturę za drzwiami. 
- Proszę nie obrażać naszych dzieci!- zbulwersowała się druga, słysząc jak nauczyciel wyraża się o nastolatkach.
- Obrażać?- powtórzył kpiąco – Toż to szczera prawda jest! Ale czego można spodziewać się po kobiecie, która wydała na świat takiego cymbała?- bawił się przednio, ale wolał na nich się wyżyć, niż na Woo, który pewnie przyjdzie mu wszystko wyjaśnić.
- Ten komentarz był niepotrzebny, panie Sawyer – zwrócił mu uwagę dyrektor – Nikt nie kazał pani synom ochlapywać mrożonym napojem nauczyciela, więc to nie do niego a do dzieci powinny mieć panie pretensje – mimo, że nie przepadał za mężczyzną to stanął po jego stronie. Powodem nie była wspólna praca, zgadzał się z nim. Od dawna chodziły słuchy, że drużyna futbolowa oblewa członków chóru, i znęca się nad słabszymi. Jednak nikt bezpośrednio nie przyszedł do niego na skargę. I nie ważne jak bardzo pragnął utrzeć im nosa nie miał dowodów. Matematyk spadł mu z nieba. Na pierwszy rzut oka widać, że nikomu nie odpuści. Ma to, co powinien posiadać każdy dyrektor. Władzę nad uczniami, i ich respekt – Pan Sawyer mógł domagać się zwrotu pieniędzy za zniszczone ubrania.
Owszem, przeszło mu to przez myśl. Zrezygnował jednak z tego pomysłu, bo domyślił się, w jakiej sytuacji finansowej są rodziny uczniów. Nie okazywał litości. Wiedział, że na to dyrektor nie zgodzi się.  
- W tym wypadku, nie mówilibyśmy o trzech tysiącach, a o dziesięciu – Iwao poparł manipulacje dyrektora, który tym zagraniem zdobył u niego kilka punktów.
Wszyscy skierowali wzrok na jego ubrania. Prychnął pod nosem. Dziś był ubrany drożej niż ostatnio. Zresztą nie przejął się ich oceniającym spojrzeniom.
- Dobrze – wszystkie jednogłośnie przystały na pierwszy pomysł. Musiały przyznać, że korzystnej będzie dla nich, jeśli zgodzą się zapłacić za pralnie niż za nowe ubrania.
- Na kiedy potrzebuje pan pieniądze?- kobieta zapytała łzawym głosem, w myślach klnąc na syna. Połowa ich oszczędności trafi do obcego mężczyzny.
- Na wczoraj – rzekł swoim głosem, odpychając się łopatkami od ściany. Poprawił poły beżowego płaszcza, ruszając do wyjścia – Pralnia czeka na odbiór rzeczy – skłamał gładko. Tak się składa, że odebrał je dwa dni temu, i miał na sobie kaszmirowy sweterek. Idioci! Wyszedł bez słowa.

Tak jak się spodziewał przy samochodzie stał chłopak. Opierał się o niego plecami, i czekał. Iwao wyciągnął kluczyki z kieszeni. Nacisnął guziczek, i odblokował drzwi. Obszedł samochód nie zaszczycając nastolatka nawet spojrzeniem. Wsiadł do auta, a Yoshi wrzucił na tylne siedzenie plecak, i dopiero wtedy zajął miejsce pasażera.
- Wiesz, że im nie podpowiadałem?- zapytał, zapinając pas.
Iwao nie odpowiedział. Odpalił silnik, i wyjechał z parkingu.
- A jakie ma to znaczenie, Woo?- odezwał się po dłuższej chwili.
- Oceniłeś mnie nie sprawiedliwie – powiedział z żalem w głosie.
- I musiałeś wpakować swoją chudą dupę do mojego samochodu, by mi o tym powiedzieć?- zakpił z chłopaka jak to miał w zwyczaju.
- A co miałem zrobić?
- Zamknąć jadaczkę na lekcji!- syknął. Chłopak robił mu wyrzuty? Mógł siedzieć cicho. Tym bardziej, że wcześniej dla przykładu ukarał dwóch uczniów – Odzywając się, okazałeś mi brak szacunku, Woo!- po co on się tłumaczy?
- Tylko odpowiedziałem na pytanie Jonatana, i nie dotyczyło ono testu!
- Tylko odpowiedziałem – powtórzył szyderczo, skręcając w uliczkę prowadzącą do domu nastolatka - Czy ty zamiast mózgu masz papkę, która zatkała ci uszy, Woo?
- Co, proszę pana?- zapytał mało inteligentnie.
- Słuchasz, co do ciebie mówię durny chłopaku?- aż spojrzał na nastolatka. Czy nic do niego nie dociera?- Zaraz cię uderzę, to może wszystkie szare komórki w twoim mózgu zaskoczą!- zacisnął dłonie na kierownicy, bo naprawdę niewiele brakowało od zdzielenia go po głowie.
Iwao zahamował pod blokiem nastolatka.
- Eee…?- nie wiedział, co ma odpowiedzieć, bo wystraszył się groźbą.
- Co się z tobą dzisiaj dzieje, Woo?- a może chłopak od początku jest zacofany w rozwoju, a jego słodki wygląd odwrócił jego uwagę?- Wiesz, co? Lepiej zachowaj odpowiedź dla siebie, i wyjdź z samochodu nim powiem coś, czego nie chcesz usłyszeć.
- A dostanę całusa?- zapytał, prowokacyjnie zagryzając dolną wargę.
???
- I zarazisz mnie swoją głupotą?- usiadł bokiem, by patrzeć na swojego ucznia. Ten chłopak naprawdę zdurniał. Złapał go za brodę, uważając na, ledwo widoczne, siniaki – Jak przemyślisz swoje dzisiejsze zachowanie to wiesz gdzie mieszkam – odepchnął go – A teraz znikaj, bo mam ochotę cię jebnąć, by wybić ci głupotę z głowy!- dla potwierdzenia swoich słów, powiedział je bezdusznym głosem.
Pomogło, bo chłopak wzdrygnął się, i pisnął. Jednak nim wysiadł pocałował Iwao w policzek i uciekł z samochodu, zapominając o plecaku.


 OooO

3 komentarze:

  1. Mmmm, rozpływam się. Tylko końcowy komentarz Iwao był naprawdę zbędny. On nie jest w ciąży przypadkiem? Bo jego humorki są gorsze niż kobiet.
    Jednakże tak ogólnie rzecz ujmując... Tę opowiadanie jest wyśmienite, wyborne i takie... Ah!

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie - cudo! ;33
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny!

    ~Jen

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    czy nikt tutaj nie zauważa, że Yoshi wsiada do samochodu nauczyciela? To jest trochę podejrzane... wkurzył się na przyjaciela za to wszystko...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń