czwartek, 26 maja 2016

*13*

Hej Mordeczki!
Jak zauważyliście i usłyszeliście dodałam muzykę na bloga, która mi towarzyszy podczas pisania opowiadania. Jest tych piosenek o wiele więcej, ale wybrałam kilka bez których nie byłoby żadnego rozdziału.
Zapraszam do czytanka!

Rozdział niebetowany!



 ***
**
*
  
   Pierwszy dzień konkursu miał wyłonić dziesięć zespołów spośród dwudziestu. Chóry szkolne zjechały z całego stanu. Jedne składały się tylko z chłopaków lub dziewczyn, a inne tak jak chór pana Coopera był mieszany. Mieli zaplanowane występy na trzy dni. Wierzył w nich całym sercem, i przygotował ich do wielkiego finału. Dzięki anonimowemu sponsorowi, który wypłacił pieniądze na szkolny chór, nie musieli sami ich zdobyć. To dało im więcej czasu na przygotowania nie tylko do występów, ale i wybrania strojów.

sobota, 21 maja 2016

*12*




***
**
*




   Trzy tygodnie później wjeżdżał na parking szkolny, na którym stał autobus. Nim mieli udać się w podróż. Obok niego czekali uczniowie wraz z nauczycielem muzyki i tańca. Płeć męska rozciągała kości, szykując ciało do długiej podróży. A płeć piękna, jak na damy przystało, zakrywały usta podczas ziewania. Zaparkował samochód na swoim miejscu i wysiadł. Ledwo powstrzymał się przed rzuceniem okiem na ich pełne szoku miny.
Gdy podszedł do bagażnika, by wyciągnąć torbę z ubraniami oraz z laptopem, podbiegł do niego Yoshi.

piątek, 13 maja 2016

*11*




***
**
*


Iwao wszedł do klasy za ostatnim uczniem, zamykając za sobą drzwi. Odłożył dziennik na biurko i ściągnął czarny płaszcz. Tak wyszkolił licealistów, że ci siedzieli cicho, bojąc się szeptać do siebie. On sam poruszał się bezszelestnie, niczym duch. Gdyby uczniowie nie widzieli jego, odzianego w białą koszulę schowaną w czarne spodnie na kant, ciało, nie uwierzyliby nikomu, że człowiek jest w stanie wykonać jakikolwiek ruch, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Kiedy odsunął krzesło, i usiadł na nie, ciszy nie przerwał najmniejszy odgłos.

P.S. Kocham Cię

P.S. Kocham Cię


Tonę w odmętach swojego przekleństwa.
Każdy ruch wprowadza moje ciało w obezwładniający ból. 
Hamuję poczucie prywatnego bezpieczeństwa.
Zatrzymuję uczucie, jakim darzę JEGO.
Jego? 
Czyli kogo?

wtorek, 3 maja 2016

*10*




***
**
*

   Z racji tego, że jest od domu kilkaset kilometrów, raporty musiał wysyłać za pomocą maili. Z tej przyczyny siedział w swoim małym gabinecie przed laptopem, i pisał sprawozdanie z postępów swojej misji. Gdy wysłał wiadomość, usłyszał pukanie. Nim wstał, usunął z dysku jak i z skrzynki elektronicznej wszelkie dowody tajnej organizacji. Zamknął laptopa, zgasił lampkę, i podszedł do drzwi. Za nimi stała kobieta ubrana w czarno biały fartuszek.