Po upojnej nocy spędzonej z Jacksonem, jego odejście ze szkoły zepchał
na dno umysłu. Nie chciał, na razie, o tym myśleć. Póki, co jest z nim i woli
się nacieszyć jego obecnością niż udawać zranionego i go unikać. Miał jeszcze
na głowie Jonatana. I to przez niego bał się iść do szkoły. Bał się, że
rozpowiedział wszystkim, co czuje do nauczyciela, i wszyscy w ich małym
miasteczku będą wiedzieć, że jest gejem.
Nie chciał tego do czasu, aż sam siebie zaakceptuje. Bo choć przy mężczyźnie zachowywał się jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, to wiedział jak homoseksualiści są postrzegani na świecie. Wiedział, ze są tacy ludzie jak Jonatan, którzy mają gejów i lesbijki za zło koniecznie, ale są też tacy, którzy nie mają z tym problemów.
Nie chciał tego do czasu, aż sam siebie zaakceptuje. Bo choć przy mężczyźnie zachowywał się jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, to wiedział jak homoseksualiści są postrzegani na świecie. Wiedział, ze są tacy ludzie jak Jonatan, którzy mają gejów i lesbijki za zło koniecznie, ale są też tacy, którzy nie mają z tym problemów.
Westchnąwszy ruszył przed siebie, do szkoły. Przed nim szedł Nauczyciel
matematyki, który przystanął, i obejrzał się za siebie. Uśmiechnął się
półgębkiem do mężczyzny, przyśpieszając kroku.
- Wzdychasz tak głośno, że słyszałem cię w
samochodzie, Woo – kpiący głos zabarwiła czuła nutka.
- Wydaję się panu – próbował skłamać,
opuszczając głowę. Przebierając nogę za nogą, doszli do szkoły. Gdy chciał
wejść po schodach, poczuł na ręce owijające się palce, a siła naporu zmusiła do
odwrócenia się w stronę mężczyzny.
- Woo – zmierzył go ostrzegającym
spojrzeniem, aby nie brnął dalej w kłamstwie, który wyczuje na kilometr, albo
dziesięć.
Spojrzał błagalnym wzrokiem na zabójcę, aby odpuścił, lecz ten był
nieugięty. Nie zadziałał nawet smuty wzrok.
- To przez Jonatana – wyznał powód złego
samopoczucia.- Pokłóciliśmy się wczoraj.- dodał po chwili.
Iwao rozejrzał się po korytarzu. Nie widząc nikogo, wciągnął go w
następny korytarz. Przyparł mniejsze ciało swoim do ściany. Pocałował go
łagodnie, by wybić mu z głowy problemy z przyjacielem. Podejrzał, że pokłócili
się o coś poważnego stąd ta niska samoocena. Chłopak był wyjątkowy, i musiał o
tym wiedzieć.
- Co powiesz na spędzanie ze mną weekendu?-
zapytał, odrywając się od ust licealisty. Gdzieś w oddali usłyszeli kroki, lecz
nie przejęli się nimi.
- Poważnie?- ledwo udało mu się ukryć
radość w głosie.
Pragnął raz zasnąć i obudzić się przy Jacksonie. Ten jednak za każdym
razem odwoził go późno w nocy do domu.
- A czy wyglądam na kogoś, kto lubi żarty,
Woo?- kpiący głos przebiło rozbawienie i urzekający serce chłopaka śmiech.
- Będę czekał koło auta – ucieszył się z
planów na weekend.
Stanął na palcach i cmoknął nauczyciela w usta. Ten w odpowiedzi objął w
pasie przedłużając pocałunek. Teraz spóźnią się oboje na lekcje, bo właśnie
zadzwonił dzwonek.
- Pamiętaj, że twój nauczyciel nie
toleruje spóźnialstwa.- przypomniał chłopakowi swoje zasady. Fakt, nie lubił
żartów, ale jeśli to ma poprawić Woo humor to… Jest w stanie się poświęcić.- A
ty spóźniasz się już minutę – popukał palcem po wyzłacanym zegarku na nadgarstku.
- To niesprawiedliwe!- poskarżył się, wyswobadzając
z objęć zabójcy. – Sam mnie przetrzymałeś!- i ruszył pędem przed siebie.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Woo!- odkrzyknął,
idąc w drugą stronę. Musiał udać się po dziennik do pokoju nauczycielskiego.
***
Wbiegał z radosnym uśmiechem po schodach. Przed salą czekała cała jego
klasa. Nie patrzyli na niego z obrzydzeniem ani niechęcią. Odetchnął z ulgą,
odszukując przyjaciela wśród kolegów i koleżanek. Stał ukryty za dwoma
chłopakami. W tej samej chwili, gdy go zobaczył z jego ust zniknął uśmiech, a
błysk w oku przyćmił smutek, który tak Jackson próbował odgonić.
Chwilę po Yoshi na schodach zobaczyli nauczyciela. Szedł dostojnym i wzniosłym
krokiem. Nie śpieszył się tak jak Woo, który jeszcze lekko posapywał pod nosem.
Otworzył salę, i poczekał aż wszyscy wejdą. Jako ostatni do kolejki ustawił się
Yoshi. Gdy wchodził do klasy Iwao klepnął go w tyłek, i wszedł zaraz za nim, udając,
że nic nie zrobił.
Lekcja toczyła się swoim, a raczej biegiem zabójcy, kiedy oddał im
kartkówki. Przyglądał się czujnie przyjacielowi Woo. Jego oczy i wyraz twarzy
zdradzał skruchę. Jeśli naprawdę się pokłócili to właśnie on był wszystkiemu
winny. Bo chociaż Woo nie tryskał radością to w jego oczach widział tylko
smutek. Najpewniej pogodzą się jeszcze dzisiejszego dnia. Ewentualnie w
poniedziałek.
Kiedy zadzwonił dzwonek Yoshi pożegnał się z nauczycielem pełnym uczuć
do niego spojrzeniem i wyszedł z klasy. Przy szafce podszedł do niego Jonatan.
Nie odezwał się, a Yoshi nie miał zamiaru mu niczego ułatwiać.
- Przepraszam, Yoshi – odezwał się po
długim czasie.
Jonatan nie mógł zasnąć cała noc, żałując tego, co powiedział. Obiecał,
że będzie jego przyjacielem bez względu na to, czego się dowie. Chciał nadal
zostać i być jego przyjacielem. Zwłaszcza w chwilach, kiedy ktoś dowie się o
jego orientacji. Będzie bronił przyjaciela.
- W porządku, Jon – przytulił przyjaciela
po bratersku.
- Dzięki – uśmiechnął się serdecznie, a z
jego twarzy znikło poczucie winy – Mamy tylu facetów w szkole a ty lecisz na
Sawyera?- zażartował z Yoshiego. Razem udali się na następna lekcje.
- Serce nie wybiera!- odpowiedział, uderzając
Jonatana w ramie.
Znów był szczęśliwy!
***
- Kocham cię, Jackson – wyznał swoje
uczucia, przeczesując wilgotne włosy mężczyzny.
W oczach Iwao odzwierciedliło się masę
uczyć.
Gniew.
Żal.
Bezwzględność.
Tęsknota.
Chłód.
Smutek.
Okrucieństwo.
Ból.
Zerwał
się z łóżka. Zebrał ubrania z podłogi, czując jak serce wyskoczy mu zaraz z
klatki piersiowej. W mocnym chwycie złapał rękę nastolatka, ściągając go z
posłania. Wszystkie kumulujące się w nim uczucia stłumiły bodźce słuchowe,
przez co nie słyszał jęków przepełnionych bólem. Jedynym, co łowił swoimi
uszami to głośne bicie własnego serca. Nie zważał na potknięcia chłopaka, gdy
schodzili. Drogę z sypialni do wyjścia przemierzyli w kilka sekund, które dla
nastolatka trwały wieczność. Otworzył drzwi prawie wyrywając je z zawiasów.
Wypchnął go za nie, solidnie rzucając jego ciałem o ścianę.
- Wynoś się!- rozkazał swoim bezlitosnym
głosem, rzucając w nastolatka ubraniami. Głuchy na szloch chłopaka, trzasnął
drzwiami. Tak mocno, że zatrząsały się szyby w każdym oknie w domu.
Wystraszona
kobieta wybiegła z kuchni, patrząc wystraszona na swojego pracodawcę. Wyglądał
przerażająco z bestialskim wyrazem twarzy, która pozbawiona była wszelkich
uczuć. Morderczy wzrok, jakim ją obdarzył wystraszyłby samego króla piekieł.
- Zejdź mi z oczu!- odepchnął kobietę
mocno, przewracając ją.
Wbiegł
po schodach tak szybko jak z nich zbiegł. Poszedł do małego gabinetu, a tam
skierował się do biurka. Szarpnął szufladę wyciągając ją z biurka. Jej
zawartość wysypała się na podłogę. Klęknął przed kartkami, szukając w dokumentach
szczególnej koperty. Gdy ją znalazł wyciągnął z niej jeden dokument i jedno
zdjęcie.
Cel: Yoshi Woo, lat 16
Misja: Zwerbować
Koniec: Kocham Cię
Gdy
pierwszy raz przeczytał zlecenie, w duchu śmiał się ze zleceniodawcy.
Bo jak człowiek, który nie zna znaczenia
tych słów ma sprawić, aby ktoś mu je wyznał?
Sprawić, aby coś do niego poczuł, skoro
sam nic nie czuje?
Pozyskać jego zaufanie, skoro sam nikomu
nie ufa?
Okazać komuś miłość, nie wiedząc jak to
zrobić?
Wstał z podłogi, opuszczając kartkę ze
zleceniem, a w drugiej dłoni nadal trzymając zdjęcie poszedł do sypialni.
Zamknął drzwi, siadając, i opierając się o nie plecami. Wyprostowane ręce oparł na zgiętych kolanach,
wpatrując się w uśmiechniętą twarz chłopaka.
Wszystkie te uczucia, które pojawiły się w
nim do tej pory sprowadzamy do jednego słowa. Słowa, którego całym swym...
Zimnym?
Nie, ono już nie było zimne.
Jego serce z każdym dniem doświadczało nowych,
nieznanych mu uczuć.
Radość.
Smutek.
Tęsknotę.
Rozkosz.
Cierpienie.
Szczęście.
Wypierał
wszystko na dno serca, bo bał się tego, co oznaczają te uczucia. A składaj je w
jedno słowo było nim: Miłość.
Jakimś CUDEM chłopak sprawił, że... Stał
się człowiekiem. Zwykłym człowiekiem.
Nie może tego czuć.
Nie może zależeć mu na Yoshim.
Nie może go...
Kochać?
- Głupi chłopak!- krzyknął w eter,
rzucając zdjęciem.
Oj, Iwao... Ty wiesz, co zraniony nastolatek może zrobić? Będziesz żałował swoich słów i tego jak potraktowałeś Yoshiego. A co, jak zrobi coś głupiego? Chyba wtedy sama zabije Iwao.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Chcę więcej. Mam duży niedosyt. Weny i pozdrawiam! ~
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, było tak wspaniale na początku, a potem, co zrobi Yoshi teraz?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia