***
**
*
Yoshi chodził do szkoły, dbał o młodsze
rodzeństwo, sprzątał po rodzicach bałagan, jaki zostawili. W jego zachowaniu nic
się nie zmieniło. Zmieniły się jego oczy, z których znikły iskry radości, a
zastąpiła je pustka. Twarz wyglądała o klika lat starzej. Nie przypominała
nastolatka, a człowiek zmęczonego życiem.
Te zmiany zobaczyła nie tylko młodsza siostra, ale i Isamu. Chłopak
widział snucie brata po domu jakby był duchem.
Nie czepiał się go o nieodrobione lekcje, o granie po nocach na konsoli i odpuścił walkę z nim. Nie kłócił się z Yoshim ze złości. Po prostu tak okazywał mu swoją miłość. Nie umiał tak jak młodsze rodzeństwo podejść do brata i podziękować mu za to, co dla nich robił. A robił więcej niż rodzice. Nie umiał wylać z siebie uczuć, wyznać mu, że go kocha za to, że z nimi jest.
Nie czepiał się go o nieodrobione lekcje, o granie po nocach na konsoli i odpuścił walkę z nim. Nie kłócił się z Yoshim ze złości. Po prostu tak okazywał mu swoją miłość. Nie umiał tak jak młodsze rodzeństwo podejść do brata i podziękować mu za to, co dla nich robił. A robił więcej niż rodzice. Nie umiał wylać z siebie uczuć, wyznać mu, że go kocha za to, że z nimi jest.
- Yoshi?- zwrócił na siebie uwagę,
leżącego brata przytulonego do czarnego pluszaka.- Idziemy na spacer. Dołączysz
do nas?- odpowiedziała mu cisza.
Yoshi nie miał ochoty na spacery. Na nich są również zakochane pary.
Gdyby zobaczył ich szczęśliwych, pękłby i popłakał przy rodzeństwie, a na to
pozwolić nie mógł. Nie chciał martwić ich bardziej niż to konieczne.
Ciągle zastanawiał się, co zrobił źle, że Jackson wyrzucił go nie tylko
z domu, ale i życia. Wyznał mu tylko swoje uczucia. Czy to coś złego? Chciał,
aby Jackson wiedział, kim dla niego jest nim wyjedzie i go zostawi. Czy to dla
niego za dużo?
- Dobrze – zmienił zdanie w chwili, gdy
brat wychodził z pokoju. Nie mógł przecież i od nich się odsunąć. Oni z nim
zostaną póki nie dorosną, i nie wyfrunął z gniazda.
***
Iwao wysiadł z samochodu po kryjomu rozglądając się za licealistą.
Ostatnie dni bez chłopaka były… Ciężkie. Nawet mając go na lekcjach tak blisko
siebie był tak daleko. Wystarczyło wyciągnąć dłoń i go złapać. Nie zrobił tego,
bo bał się. Tak, seryjny morderca bał się, odrzucenia przez nastolatka, który
ukradł mu wszystko. Serce i dusze, które odczuwały brak ciepła chłopaka, jego
uśmiechu, głosu, zostawiając po sobie pustkę. Pustkę, którą
zapełnić potrafił tylko nastolatek.
- Woo…- zatrzymał go nim uciekł z klasy
jak robił to do tej pory. Ten przystanął, i nie mając odwagi spojrzeć
nauczycielowi w oczy, swój wzrok wlepił w czarne eleganckie buty. Iwao wstał,
podszedł do chłopaka, zatrzymując się krok przed nim. Widział jak jego klatka
piersiowa zaczyna pracować dwa razy szybciej.- Dziś o północy u mnie - odezwał
się, nie przedłużając jego katuszy.
Yoshi w odpowiedzi skinął, chowając twarz
za długą blond grzywką. Nie słysząc nic więcej, odwrócił się na pięcie i
wyszedł z klasy.
***
Równo o północy stanął przed drzwiami do
mieszkania nauczyciela. Na nich wisiała kartka, która przeczytał nim zapukał.
Wejdź
Tak, więc zrobił. W mieszkaniu panowała
ciemność jakby nikogo nie było. Wszedł głębiej, do salonu. Pomieszczenie
oświetlały lampy uliczne. Miał zamiar udać się do sypialni, lecz zatrzymał go
męski głos.
- Stój - Iwao siedział na krześle pod
ścianą, chowając się w mroku - Powiedz mi…- włączył telewizor. Na ekranie
pojawiły się wiadomości z dnia, gdy zabił nauczyciela.- co o nich wiesz?-
dokończył.
-
Rozmawialiśmy z anonimowym świadkiem, który opisał zabójców tak samo jak każdy
inny - mówiła ze strachem spikerka z wiadomości.-
Ubrany był w czarny garnitur, białą
koszulę oraz czerwony krawat. Mówi również, że mężczyzna nie mógł mieć więcej
niż trzydzieści lat - zdała relację z rozmowy ze świadkiem.- Pytanie do policji jest takie. Czy
tajemniczy zabójca jest, aż tak dobry, że od lat nie możecie go wytropić? Czy
to może szczęście głupiego, i udaje mu się uciec za każdym razem…- tu
wyłączył telewizor mając dosyć tych bredni kobiety.
Szczęście? On? To chyba raczej ona je
miała, że jej nie odszukał, i nie włożył jej tego mikrofonu w gardło.
- Różnie o nich mówią - przerwał ciszę
Yoshi - Jedni nazywają ich “czarną śmiercią”. Inni “dziedzicami diabła” lub
“zabójcy doskonali”- podzielił się wiedzą.- Ale nie rozumiem?
Mimo włączonego wcześniej telewizora jego
światło nie dotarło do miejsca, w którym siedział zabójca, to też chłopak nie
zobaczył jak jest ubrany. Wahając się przez chwilę, zapalił lampkę, stojącą na
okrągłym stoliku. Ujawnił się. Nie, jako nauczyciela. Nie, jako Jackson. A
płatnego zabójcę.
- Co?- pisnął, wystraszony dodając się
krok do tyłu. A później następny, i następny, gdy mężczyzna wstał.
Iwao
miał na sobie czarne spodnie, do nich schowana biała dopasowaną koszule, i
czerwony krawat. Na ramiona założył kaburę, w której schowane były dwa srebrne
pistolety, od których odbijało się światło żarówki.
- Nie jesteś nauczycielem - stwierdził po
złożeniu wszystkiego w całość - Jesteś…
- Płatnym zabójcą - dokończył bezlitosnym
głosem, choć jego serce rwało się z jego klatki.
- Od… Kiedy?- jego usta zadawały pytania
wbrew jego woli.
- Od zawsze - schował dłonie do kieszenie,
zakrawając pistolety - Zadaj właściwe pytanie, Woo.
- Mam totalny mętlik w głowie!- odważył
się podnieść głos - To się nie dzieje…- wplótł place we włosy. Co on ma zrobić?
Jakie właściwe pytanie ma zadać?- Właśnie dowiedziałem się kim jesteś i co
robisz, więc wybacz, że nie błyszczę inteligencja!- z bezradności kopnął w
ścianę.
- Uspokój się!- rozkazał nim ten zrobi
sobie większą krzywdę. Miał ochotę śmiać się z niego, gdy po kontakcie ze
ścianą to on cierpiał. Jednak nie było mu do śmiechu.- Nadal twierdzisz, że…-
urwał, bojąc się wypowiedzieć tego słowa. A chyba bardziej bał się usłyszeć
zaprzeczenia. Jego krok urwał się tak jak głos. Stanął na środku salonu. Choć
jego twarz nie odzwierciedlała żadnych uczuć, tak jego oczy zdradzały wszytko. Obawy,
jakie czuł w sercu. Sercu, które zostało mu odebrane w brew jego woli. Serce,
które pragnęło tylko jednego. Serce, które rwało do innego.
- Tak - odpowiedział, robiąc kilka małych kroczków
w stronę zabójcy - Kocham cię - wyznał swoje uczucia. Ostatnie miesiące były
najlepsze w jego życiu. Dzięki mężczyźnie poczuł, co to znaczy kochać. Jackson
nie obiecał mu złotych gór, gwiazdki z nieba, i szczęśliwego życia. Ale był. Był,
kiedy go potrzebował. W tych złych i tych radosnych momentach.
Iwao złapał twarz młodszego delikatne,
jakby bał się, że pęknie jak bańka mydlana. Złączył ich usta w delikatnym i namiętnym
pocałunku. Yoshi sapnął starszemu w wargi, kiedy zlizywał ślinę z jego ust.
Wiedział, co musi zrobić.
- Yoshi - Iwao uśmiechnął się oczami do
nastolatka. Jego imię było tak piękne - Mój durny chłopak - przyciągnął go do
siebie w silnym uścisku. Wplótł dłoń we włosy, a druga owinął w pasie.
Szczęśliwy chłopak wtulił twarz w zagięcie
szyi mężczyzny, owijając na niej ręce.
- Tylko twój, Jackson - zgodził się bez wahania
w głosie.
- Iwao - poprawił chłopaka. Zdradził mu,
kim jest i co robi to równie dobrze mógł powiedzieć prawdziwe imię.
- Iwao - powtórzył Yoshi chcąc usłyszeć
brzmienie imienia w swoich ustach.
Zabójca złapał go pod pośladkami, i uniósł
jakby nic nie ważył. Młodszy objął jego biodra nogami, składając delikatny
pocałunek na policzku mężczyzny. Ten na początku wyśmiałby go za coś takiego.
Teraz było to dla niego słodkie i cóż… Urocze. Ruszył w stronę sypialni. Yoshi
nie krył zdziwienia, bo będą się kochać pierwszy raz w łóżku Iwao.
*
**
***
Uwielbiam 💕
OdpowiedzUsuńCzekałam i się doczekałam. Wyczekiwałam bardziej spektakularnej reakcji Yoshiego na wieść, że Iwao to zabójca... Ale taka też mi odpowiada. Coś czuję, że opowiadanie skończy się... Tragicznie :"c
Pozdrawiam i weny! ~
Witam,
OdpowiedzUsuńoch Yoshi stracił już ten blask, a Iwao tego brakowało, przeprosił, ujawnił się...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia