sobota, 9 lipca 2016

*18*



***
**
*
Yoshi chodził do szkoły, dbał o młodsze rodzeństwo, sprzątał po rodzicach bałagan, jaki zostawili. W jego zachowaniu nic się nie zmieniło. Zmieniły się jego oczy, z których znikły iskry radości, a zastąpiła je pustka. Twarz wyglądała o klika lat starzej. Nie przypominała nastolatka, a człowiek zmęczonego życiem.
   Te zmiany zobaczyła nie tylko młodsza siostra, ale i Isamu. Chłopak widział snucie brata po domu jakby był duchem.
Nie czepiał się go o nieodrobione lekcje, o granie po nocach na konsoli i odpuścił walkę z nim. Nie kłócił się z Yoshim ze złości. Po prostu tak okazywał mu swoją miłość. Nie umiał tak jak młodsze rodzeństwo podejść do brata i podziękować mu za to, co dla nich robił. A robił więcej niż rodzice. Nie umiał wylać z siebie uczuć, wyznać mu, że go kocha za to, że z nimi jest.
- Yoshi?- zwrócił na siebie uwagę, leżącego brata przytulonego do czarnego pluszaka.- Idziemy na spacer. Dołączysz do nas?- odpowiedziała mu cisza.
   Yoshi nie miał ochoty na spacery. Na nich są również zakochane pary. Gdyby zobaczył ich szczęśliwych, pękłby i popłakał przy rodzeństwie, a na to pozwolić nie mógł. Nie chciał martwić ich bardziej niż to konieczne.
   Ciągle zastanawiał się, co zrobił źle, że Jackson wyrzucił go nie tylko z domu, ale i życia. Wyznał mu tylko swoje uczucia. Czy to coś złego? Chciał, aby Jackson wiedział, kim dla niego jest nim wyjedzie i go zostawi. Czy to dla niego za dużo?
- Dobrze – zmienił zdanie w chwili, gdy brat wychodził z pokoju. Nie mógł przecież i od nich się odsunąć. Oni z nim zostaną póki nie dorosną, i nie wyfrunął z gniazda.
***
   Iwao wysiadł z samochodu po kryjomu rozglądając się za licealistą. Ostatnie dni bez chłopaka były… Ciężkie. Nawet mając go na lekcjach tak blisko siebie był tak daleko. Wystarczyło wyciągnąć dłoń i go złapać. Nie zrobił tego, bo bał się. Tak, seryjny morderca bał się, odrzucenia przez nastolatka, który ukradł mu wszystko. Serce i dusze, które odczuwały brak ciepła chłopaka, jego uśmiechu, głosu, zostawiając po sobie pustkę. Pustkę, którą zapełnić potrafił tylko nastolatek.
- Woo…- zatrzymał go nim uciekł z klasy jak robił to do tej pory. Ten przystanął, i nie mając odwagi spojrzeć nauczycielowi w oczy, swój wzrok wlepił w czarne eleganckie buty. Iwao wstał, podszedł do chłopaka, zatrzymując się krok przed nim. Widział jak jego klatka piersiowa zaczyna pracować dwa razy szybciej.- Dziś o północy u mnie - odezwał się, nie przedłużając jego katuszy.
Yoshi w odpowiedzi skinął, chowając twarz za długą blond grzywką. Nie słysząc nic więcej, odwrócił się na pięcie i wyszedł z klasy.

***

Równo o północy stanął przed drzwiami do mieszkania nauczyciela. Na nich wisiała kartka, która przeczytał nim zapukał.

Wejdź

Tak, więc zrobił. W mieszkaniu panowała ciemność jakby nikogo nie było. Wszedł głębiej, do salonu. Pomieszczenie oświetlały lampy uliczne. Miał zamiar udać się do sypialni, lecz zatrzymał go męski głos.
- Stój - Iwao siedział na krześle pod ścianą, chowając się w mroku - Powiedz mi…- włączył telewizor. Na ekranie pojawiły się wiadomości z dnia, gdy zabił nauczyciela.- co o nich wiesz?- dokończył.
- Rozmawialiśmy z anonimowym świadkiem, który opisał zabójców tak samo jak każdy inny - mówiła ze strachem spikerka z wiadomości.- Ubrany był w czarny garnitur, białą koszulę oraz czerwony krawat. Mówi również, że mężczyzna nie mógł mieć więcej niż trzydzieści lat - zdała relację z rozmowy ze świadkiem.- Pytanie do policji jest takie. Czy tajemniczy zabójca jest, aż tak dobry, że od lat nie możecie go wytropić? Czy to może szczęście głupiego, i udaje mu się uciec za każdym razem…- tu wyłączył telewizor mając dosyć tych bredni kobiety.
Szczęście? On? To chyba raczej ona je miała, że jej nie odszukał, i nie włożył jej tego mikrofonu w gardło.
- Różnie o nich mówią - przerwał ciszę Yoshi - Jedni nazywają ich “czarną śmiercią”. Inni “dziedzicami diabła” lub “zabójcy doskonali”- podzielił się wiedzą.- Ale nie rozumiem?
Mimo włączonego wcześniej telewizora jego światło nie dotarło do miejsca, w którym siedział zabójca, to też chłopak nie zobaczył jak jest ubrany. Wahając się przez chwilę, zapalił lampkę, stojącą na okrągłym stoliku. Ujawnił się. Nie, jako nauczyciela. Nie, jako Jackson. A płatnego zabójcę.
- Co?- pisnął, wystraszony dodając się krok do tyłu. A później następny, i następny, gdy mężczyzna wstał.
   Iwao miał na sobie czarne spodnie, do nich schowana biała dopasowaną koszule, i czerwony krawat. Na ramiona założył kaburę, w której schowane były dwa srebrne pistolety, od których odbijało się światło żarówki.
- Nie jesteś nauczycielem - stwierdził po złożeniu wszystkiego w całość - Jesteś…
- Płatnym zabójcą - dokończył bezlitosnym głosem, choć jego serce rwało się z jego klatki.
- Od… Kiedy?- jego usta zadawały pytania wbrew jego woli.
- Od zawsze - schował dłonie do kieszenie, zakrawając pistolety - Zadaj właściwe pytanie, Woo.
- Mam totalny mętlik w głowie!- odważył się podnieść głos - To się nie dzieje…- wplótł place we włosy. Co on ma zrobić? Jakie właściwe pytanie ma zadać?- Właśnie dowiedziałem się kim jesteś i co robisz, więc wybacz, że nie błyszczę inteligencja!- z bezradności kopnął w ścianę.
- Uspokój się!- rozkazał nim ten zrobi sobie większą krzywdę. Miał ochotę śmiać się z niego, gdy po kontakcie ze ścianą to on cierpiał. Jednak nie było mu do śmiechu.- Nadal twierdzisz, że…- urwał, bojąc się wypowiedzieć tego słowa. A chyba bardziej bał się usłyszeć zaprzeczenia. Jego krok urwał się tak jak głos. Stanął na środku salonu. Choć jego twarz nie odzwierciedlała żadnych uczuć, tak jego oczy zdradzały wszytko. Obawy, jakie czuł w sercu. Sercu, które zostało mu odebrane w brew jego woli. Serce, które pragnęło tylko jednego. Serce, które rwało do innego.
- Tak - odpowiedział, robiąc kilka małych kroczków w stronę zabójcy - Kocham cię - wyznał swoje uczucia. Ostatnie miesiące były najlepsze w jego życiu. Dzięki mężczyźnie poczuł, co to znaczy kochać. Jackson nie obiecał mu złotych gór, gwiazdki z nieba, i szczęśliwego życia. Ale był. Był, kiedy go potrzebował. W tych złych i tych radosnych momentach.
Iwao złapał twarz młodszego delikatne, jakby bał się, że pęknie jak bańka mydlana. Złączył ich usta w delikatnym i namiętnym pocałunku. Yoshi sapnął starszemu w wargi, kiedy zlizywał ślinę z jego ust.
Wiedział, co musi zrobić.
- Yoshi - Iwao uśmiechnął się oczami do nastolatka. Jego imię było tak piękne - Mój durny chłopak - przyciągnął go do siebie w silnym uścisku. Wplótł dłoń we włosy, a druga owinął w pasie.
Szczęśliwy chłopak wtulił twarz w zagięcie szyi mężczyzny, owijając na niej ręce.
- Tylko twój, Jackson - zgodził się bez wahania w głosie.
- Iwao - poprawił chłopaka. Zdradził mu, kim jest i co robi to równie dobrze mógł powiedzieć prawdziwe imię.
- Iwao - powtórzył Yoshi chcąc usłyszeć brzmienie imienia w swoich ustach.
Zabójca złapał go pod pośladkami, i uniósł jakby nic nie ważył. Młodszy objął jego biodra nogami, składając delikatny pocałunek na policzku mężczyzny. Ten na początku wyśmiałby go za coś takiego. Teraz było to dla niego słodkie i cóż… Urocze. Ruszył w stronę sypialni. Yoshi nie krył zdziwienia, bo będą się kochać pierwszy raz w łóżku Iwao. 

*
**
***

2 komentarze:

  1. Uwielbiam 💕
    Czekałam i się doczekałam. Wyczekiwałam bardziej spektakularnej reakcji Yoshiego na wieść, że Iwao to zabójca... Ale taka też mi odpowiada. Coś czuję, że opowiadanie skończy się... Tragicznie :"c
    Pozdrawiam i weny! ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och Yoshi stracił już ten blask, a Iwao tego brakowało, przeprosił, ujawnił się...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń